sobota, 13 kwietnia 2013

{003} Figure 8


Dokładnie pamiętam bolesne dni uświadamiania sobie mojej orientacji. To było coś w rodzaju uderzającego mnie wspomnienia z przyszłości. Louisa zawsze miałem pod ręką, jego uśmiech, głos, lazurowe tęczówki. Byliśmy w trasie, najczęściej razem w hotelowym pokoju więc nigdy nie odczuwałem jakiejś tęsknoty za nim. Naprawdę. Czułem po prostu, że jak reszta chłopców jest częścią mojego wspaniałego życia. Lecz wystarczyła jedna noc kiedy czerwono włosa wtargnęła do mojego idealnie ułożonego świata i zburzyła mury mojej harmonii. Po raz pierwszy zobaczyłem ją po zakupach na Oxford Street. Razem z Zaynem wybraliśmy się na mały spacer, oczywiście Louis miał iść z nami ale, jak się później okazało nawciskał nam kitu mówiąc, że źle się czuje. Tego dnia miałem naprawdę dobry humor, zresztą jak zawsze po udanym wypadzie z Zaynem. Miałem wrócić do domu i usiąść przed telewizorem oglądając przy boku Tomlinsona po raz tysięczny ,,Mój brat niedźwiedź’’ ale moje plany zostały bezczelnie zniweczone. Wkroczyłem do domu nucąc pod nosem bliżej nieokreśloną melodię i wtedy to zobaczyłem. To nie było zwykłe ujrzenie przyjaciela obściskującego się ze swoją, jak wywnioskowałem, nową dziewczyną tylko… Jakby po prostu mój prywatny, ukochany pluszowy miś znalazł sobie nowego przyjaciela. Czułem się w jakimś stopniu zdradzony. Każdy normalny przyjaciel poszedł by do siebie, założył słuchawki na uszy i cieszył się barkiem chęci do współżycia po zobaczonej na własne oczy akcji seksualnej. Ale nie Harry Styles. Stałem tam jak wryty i patrzyłem jak Louis w nią wchodzi na naszej ukochanej czerwonej kanapie. Słyszałem ich jęki, a moje serce po prostu pękało. Nie wiedziałem co robić, przecież był tylko moim kumplem… Najlepszym przyjacielem i nigdy nic więcej nie czułem, nigdy. Aż do tamtej chwili kiedy po porstu zacząłem płakać i jak nastolatka o złamanym sercu wbiegłem na samą górę pociągając nosem i skupiając załzawione oczy na schodach by się nie przewrócić. Byłem dnem, totalnym zerem. Jak niby miałem mu wytłumaczyć, że przyglądałem się jemu i dziewczynie w akcji przy tym zalewając się rzewnymi łzami? Byłem spalony. Już czułem jak zmartwiony, a zarazem kipiący wściekłością wpadnie do mojego pokoju ubrany tylko w czarne bokserki Calvin’a Klein’a, nie wiedząc czy zacząć krzyczeć czy pytać co się stało. Chciałem tego, naprawdę pragnąłem ujrzeć jego umięśnioną klatkę piersiową, rozczochrane włosy i idealne gładkie dłonie. Cholera, wpadałem po uszy ale nie chciałem sam przed sobą tego przyznać. Najdziwniejsze w tej całej sytuacji było to, że z drugiej strony chciałem, żeby Louis został z dziewczyną co bezdyskusyjnie świadczyłoby o tym, iż on jest normalny… A ja odchodzę od zmysłów myśląc czy naprawdę mógłbym być odmieńcem i kochać kogoś… kogoś takiego jak ja. Przecież w życiu chodziło o to, żeby dziurę czymś wypełnić. A nasz związek byłby totalnie niezgody z jakąś… naturalnością? Z drugiej jednak strony miłość do kogokolwiek była jak najbardziej naturalna. Gubiłem się, myśl goniła myśl a ja nie mogłem się uspokoić. Potrzebowałem go, tak mocno, iż sam zastanawiałem się czy nadal mogę nazywać się Harrym Stylesem. Bo zawsze istniała opcja, że ktoś podmienił moją duszę tuż po przekroczeniu domu, prawda? Toczyłem jakąś bezsensowną bójkę Harry vs. Harry ale tak naprawdę już każdy wiedział, że przegram. I wtedy usłyszałem trzask drzwi. Louis znalazł się w moim pokoju kucając naprzeciwko mojej skulonej gdzieś w rogu pokoju osoby.
-Hej, Harriet wszystko okej?- zaśmiał się subtelnie obejmując mnie ramieniem. Miałem ochotę go rozszarpać ponieważ po raz kolejny zakpił z mojej fryzury oskarżając ją o zbytnią kobiecość, ale po prostu powstrzymałem się ponieważ po raz pierwszy w życiu pod wpływem jego dotyku rozpływałem się jak śnieg w ludzkiej dłoni. Dokładnie tak, ja byłem małym białym puchem a Louis chcącym roztobić mnie 36,6. Przyjaciel odgarnął na bok swoje brązowe włosy i kciukiem przejechał po moim policzku. Dokładnie w tej samej chwili pomyślałem czy jeszcze kiedykolwiek będę mógł nazwać go moim przyjacielem.
Londyn, Modest! Mangament Office.
Siedziałem samotnie na kanapie w jednym z pokoi należących do Simona. Co ten dupek znowu chce? Ostatnim razem kiedy tu byłem czepiał się mojego wymownego spojrzenia w stronę Louisa na Brit Awards. ,,Odchodzę’’ jest definitywne i nawet sąd mnie nie zmusi, żebym każdego kolejnego dnia pozbywał się życia jeszcze delikatnie płynącego w moim żyłach. Ja chcę żyć, może nie do końca ze świadomością Louisa i innej dziewczyny za ścianą w jego łóżku, lecz jeszcze nie mam zamiaru konczyć sam ze sobą. Może ktoś mnie wyręczy? Nie chcę być cholernym psychopatycznym gejem samobójcą. Ku mojemu zdziwieniu do pomieszczenia nie wszedł Simon lecz wysoka brunetką o przeuroczym uśmiechu. Czyżby kolejna kochaneczka, która mogłaby być jego córką?
-Cześć nazywam się Kaja.- usłyszałem jej melodyjny głos- Pewnie Simon ci o mnie nie wspominał ale już od kilku miesięcy jestem w Twoim życiorysie.- dziewczyna wzruszyła ramionami i poklepała mnie pokrzepiająco po ramieniu.-Słuchaj, ja naprawdę tego nie chciałam ale to co będzie pomiędzy nami nie musi stawać się prawdziwe. Rozumiesz?- pokiwałem przecząco głową zastanawiając się kto w tym pomieszczeniu ma nierówno pod sufitem- Ja czy Kaja?- Słuchaj Harry… może to brutalne ale…- dziewczyna smutno się uśmiechnęła i siadając naprzeciwko mnie szepnęła- Od dziś jesteśmy razem Hazz.

6 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się zupełnie takiej sytuacji! Muszę przyznać, że robi się coraz ciekawiej :) I zastanawia mnie czy to rozdział za krótki czy mi wciąż mało ;D Jestem ciekawa jak wygląda historia miłości Harrego i Kaji. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ale jak to oni razem jak Hazza odszedł?
    Wczytują się w to wszystko. Doskonale widać jaką walkę toczy Harry ze sobą co nawet można nazwać stacza się przez to.
    Nie wierze ,że Harry i ta Kaja. On kocha Lou i zawsze będzie go kochać!
    Z niecierpliwością czekam na dalej! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawie się popłakałam jak czytałam rozdziały. Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały :)
    middle-of-my-heart.blogspot.com
    PS. Przepraszam za SPAM

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, pisz dalej. Czekamy na nexta =]

    OdpowiedzUsuń
  5. Przed chwilą przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę Ci przyznać, że mocno mnie wciągnęłaś. Piszesz dosyć subtelnie i to mi się podoba. A jeszcze bardziej zachęcił mnie fakt, że nie piszesz o jakimś określonym czasie, tylko wszystkie wydarzenia są rozsypane na linii życia.
    Czuję to cierpienie Harry`ego i zdezorientowanie Louisa. Odczuwam troskę chłopaków i ból unoszący się w powietrzu. Idealnie idzie Ci kreowanie tego świata.
    Wyłapałam niestety trochę błędów, jak powtórzenia, brak przecinków i nieprawidłowo zbudowane dialogi.
    Trochę mnie to zaskoczyło... No bo... Harry ma być w udawanym związku? Czegoś takiego jeszcze nie widziałam!
    Czekam na ciąg dalszy :*
    Zapraszam do siebie, również na Larry`ego: give-me--you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że tamten szablon z Larrym bardziej mi się podobał :)

      Usuń